No i przez całą niedzielę i prawie pół poniedziałku narzucił swoje prawa i doprowadził do spazmów, palpitacji serca i innych starczych przypadłości. Bardzo czytaczy przepraszam, ale wydaje się, że sytuacja została już opanowana. Nigdy nie wiadomo, skąd może na łeb spaść maczuga, dlatego postanowiłem dmuchać na zimne i trochę odciążyć bloga, szczególnie stronę główną, usuwając z niej bajery slajdery, co negatywnie wpłynęło na grafikę, lecz – być może – zwiększy szanse przeżycia. Jeszcze raz przepraszając pozdrawiam serdecznie, życząc wszystkim wiosny i optymizmu.