Prawie wszystko o winie

Facebooktwitterlinkedin
  • Recepcja
  • Wszystkie wpisy
  • in italiano
  • Archiwum wpisów
  • Strefa winnych blogerów
  • Cookies
  • Privacy
  • Kontakt

Festiwal Wina Niemieckiego w tym roku – na marginesie słów parę

16/04/2019, autor: Andrzej Szadkowski

Słów parę, bo zderzam się z dylematem. Tworzyć literaturę piękną dla pięknoduchów dysponujących czasem aż po śmierć, czy też do ludzi zwykłych pisać, zabieganych i zmęczonych, którym trudno jest pięć minut wykroić na czytanie jakichś wpisów. I to o niemieckim winie.

No właśnie, o niemieckim winie. O jakim tutaj winie mówić przyjdzie? Czy o takim, które niemieccy producenci (w tradycyjnym tego pojęcia rozumieniu) chcieliby na obiecujący polski rynek sprzedawać, czy też o takim, które już tu jest obecne dzięki sprzedaży w sieci? W końcu wino rozlewane we Francji dla Lidla i pod marką Lidla jest również winem niemieckim. A sieci sprzedaży w Polsce należą w zasadzie do jednego człowieka z Badenii-Wirtembergii (chyba 4 miejsce na świecie wśród sieci supermarketów).

Reklamy Adsense

Kilka słów statystycznych: w produkcji wina w roku 2018 Niemcy zajęły 8 miejsce z 9,8 mln hektolitrów, w konsumpcji w tymże roku 4 miejsce z 20 mln hektolitrów, wśród największych eksporterów są na 7 miejscu z 3,8 mln hektolitrów, a wśród największych importerów zajmują 1 miejsce z 15,5 mln hektolitrów (dane podaję za Winnicą Profesora). Jako że Polska żyje w gospodarczej symbiozie z tą najpotężniejszą gospodarką Wspólnoty, dokonania niemieckie w pewnym sensie i nas dotyczą (i to nie tylko dlatego, że w Niemczech mamy około 2 mln Polaków osiadłych tam na stałe). W końcu narzekając na hegemonię Niemiec zdajemy się zapominać, że z tej hegemonii żyjemy, chociażby poprzez konsumowane przez nas fundusze unijne, no ale to inny temat rzeka.

Musimy ciągle pamiętać o najważniejszym rozróżnieniu: tradycyjni producenci wina to nie to samo, co wielkie, w zasadzie wielonarodowe, koncerny (jak kto woli korporacje, czyli ulubione ostatnio słowo publicystów). Zresztą i produkt też nie jest ten sam. Pisząc te nasze blogerskie dyrdymałki udajemy, że tej różnicy nie ma i wszystko opisujemy wedle jednej smakowej miary, wino jednak przemysłowe nie ma nic wspólnego z winem wytwarzanym tradycyjnie.

Rozumiem zatem, że w Festiwalu Win Niemieckich wzięli udział wytwórcy tradycyjni (co z pewnością wpłynie na ceny oferowanych tam win). Wspomniałem już o tym w innym wpisie, że stojąc sobie przy stoliczku i obserwując stwierdziłem istnienie wyraźnych tendencji „pokoleniowych”. Otóż współcześnie znawcy społeczeństwa niemieckiego wskazują na jego starzenie i na brak chętnych do pracy wśród młodych Niemców. Przy festiwalowych 32 stolikach widać to było wyraźnie, co nie najlepiej wróży przyszłości. No, chyba że za produkcję wina w Hesji i Palatynacie zabiorą się dynamiczni Kurdowie i Turcy. Młodość za to była po stronie gości, a zainteresowanie imprezą było wielkie.

Pisać w blogu można o ewentach hagiograficznie (czyli po naszemu: liżąc komuś tyłek i licząc na to, że coś z pańskiego stoła spadnie), można krytycznie, ale czego tutaj się czepiać, no i zupełnie nie na temat. Jako że wychodząc dostałem od prześlicznej hostessy (nie wiolonczelistki) geszenka na pamiątkę, skłaniam się ku hagiografii, chociaż będzie to najdroższy żywot świętych tutaj napisany. Otóż, aby zaszczycić Festiwal swoją obecnością, musiałem w mojej Powiatowej do tego solidnie przygotować pojazd (mogłem, oczywiście, dojechać pociągiem, ale wtedy trzy godziny obecności na Festiwalu wymagałyby dwóch dni podróży i nocy w hotelu). W moim przypadku solidne przygotowanie polegało na wizycie u majstra i wymianie klocków hamulcowych. Potem trzeba było napełnić bak i wyjechać o 7 rano, aby dotrzeć o 11-tej do Warszawy, znaleźć miejsce na parkingu, dojechać autobusem do miejsca Festiwalu i w przeciwnym kierunku to samo. Piszę o tym, gdyż niektórzy zarzucają mi brak zaangażowania w żywe ewenty. Opis ten jednak ma swoje uzasadnienie odnosząc się do faktycznie osiągalnej niszy zainteresowania winem niemieckim. Polska Powiatowa zupełnie odpada i jest po świata kres skazana na Lidle, Kauflandy, czy Biedronki. Uczestnicy Festiwalu mogą liczyć tylko na tych, którzy na Festiwal z łatwością dotarli, czyli na około 20% polskiego rynku zamknięte w dużych miastach.

Fakt przybycia pojazdem samochodowym skazał mnie na odegranie roli pomnika przy pustym kielichu, chociaż łamiąc dobry obyczaj i przepisy zdegustowałem dwie próbki wina czerwonego (wiadomo, że wino białe mnie nie interesuje), co poskutkowało stalowomineralnym posmakiem przez całą drogę ze Stolicy do Legionowa. O jakie wina chodzi?

Bardzo dobre oba. Pierwsze to 2015 Spaetburgunder Rhodter Rosengarten z wytwórni Kriegera w Palatynacie, z bardzo radosnym aromatem, sporą kwasowością i ze słodkawymi, jak na pinota czarnego przystało, taninami. Wino mi bardzo smakowało, sprawdziłem na stronie wytwórcy, kosztuje około 5 euro. Drugie zaś pozostawiło posmak, o którym zresztą piszą w Internecie i inni recenzenci. Chodzi o 2015 Lemberger Grosses Gewaechs trocken Schwaigerner Ruthe. Otóż ta bardzo aromatyczna frankowka z pewnością będzie smakowała miłośnikom wina „bez trzymanki”. Sam posmak z minerałów, stali hutniczej i szklanej waty jest wart zapamiętania. Szkoda, że na stronie producenta cena to całe 30 euro.

Reszta win to wina białe, lecz nawet  najbardziej naiwny i najmniej wyrafinowany znawca wina wie, że Niemcy wina białe robić potrafią. Szczególnie w tradycyjnych, niewielkich wytwórniach. W końcu nawet na polskich weselach pijamy Rieslinga. Oszczędzę więc ewentualnemu czytaczowi dalszych dywagacji i tutaj zakończę opis mojej ostatniej do Stolicy wycieczki, licząc jednak na to, że obecne na Festiwalu wina dotrą kiedyś i do Powiatowej.

Jeszcze jedno:  żal jedynie, że my tutaj mamy parpę, a nie jakiś Polski Instytut Wina, który by tak dobrze i skutecznie polską produkcję na innych rynkach promował. Od Niemieckiego Instytutu Wina wypada się uczyć,  pamiętając, że i w naszych winnicach rośnie winorośl.

Podziel się i polub:

  • Tweet

PISZĄC TUTAJ SOBIE O WINIE ZARABIAM NA ŻYCIE JAKO TŁUMACZ. ZAPRASZAM DO KORZYSTANIA Z MOICH USŁUG. SZCZEGÓŁY NA STRONIE "ANDRZEJ SZADKOWSKI - TŁUMACZENIA"

DYSKUSJA I KOMENTARZE MILE WIDZIANE W GRUPIE "LES AMOUREUX DU VIN" NA FEJSBUKU

Punkty Tajemnicy

0 punktów - czyli zupełny brak tajemnic tak bezsensowny jak niebo ze szkła.

5 punktów - czyli tajemnicza kosmiczna dziura, w której kryją się wszystkie możliwe domysły.

Między zerem i piątką wachlarz stopniowania, w zależności od skali niewiedzy i nastroju.

STREFA WINNYCH BLOGERÓW

Nasza Strefa Winnych Blogerów nie dyskryminuje nikogo. Każdy miłośnik wina, piszący albo sprzedający i piszący, może się w niej znaleźć. Wystarczy skontaktować się z nami po to, abyśmy mogli chętnych w tej Strefie umieścić. Zapraszamy.

Najnowsze wpisy

  • Château Koala Traeger 1-er Cru Classé Prostki AOC 2026 16/01/2021
  • Château Mouton Rothschild 1-er Cru Classé Pauillac AOC 2006 15/01/2021
  • Robert Mondavi Pinot Noir Napa Valley 2014 14/01/2021
  • Maison Louis Latour Château Corton Grancey Grand Cru AOC 13/01/2021
  • Cheval de Katarzyna Cabernet Sauvignon Trakijska Nizina ChOG 2018 08/01/2021
  • Giovanni Rosso Cerretta Barolo DOCG 2015 06/01/2021
  • Ezimit Vranec Barrique Vardar Valley 2017 01/01/2021
  • Szczęśliwego Nowego Roku 31/12/2020
  • Château Margaux Premier Grand Cru Classé 28/12/2020
  • Álvaro Palacios Les Terrasses Priorat D.O.Ca. 27/12/2020
  • Álvaro Palacios l’Ermita Priorat D.O.Ca. 2017 25/12/2020

#towinakoali

Webmaster: 2013 @ atranspl.org

  • PUBLICYSTYKA
  • W12ZDANIACH
  • VINI ITALIANI
  • VINOS ESPAÑOLES
  • NOT ONLY ABOUT WINE


Copyright © 2021 · ATRANSPL Ltd · Agency Pro On Genesis Framework - activesearchresults.com