O tempora, o mores. Doszło do tego, że winna arystokracja w pazernym poszukiwaniu kasy zniżyła się do gustów pospólstwa i proponuje Barolo w kartonikach. Dowiaduję się tego w znakomitym tekście Franco Zilianiego (tutaj po włosku), w którym naigrawa się on (i słusznie) z pomysłów niektórych stetryczałych specjalistów. Widać i Włosi mają stetryczałych specjalistów od wina, a pomysły niektórych polskich portali zajmujących się winem są przy nich wzorem dobrego smaku.
Otóż pewien spec o imieniu Noe, nie do końca wiemy, czy w świadomym widzie, czy też nieświadomie ze względu na swój wiek mocno zaawansowany (lat 80, nawiasem pisząc: przy mnie to prawie młodzieniaszek), znany z dojrzałości poglądów enolog z Piemontu, stwierdził, iż “opakowanie bag w kartoniku jest najlepszym dla wina, dla wszystkich win, także i tych gatunkowych”. Dodał jeszcze: „według mnie także Barolo znakomicie się do kartonika nadaje”. Insz Adonai, za dużo emigrantów na włoskiej ziemi spowodowało uwiąd w mózgach również enologów. O Dio bono.
Gdyby to tylko jeden staruszek miewał takie pomysły. Wtórują mu jednak inni, chociażby niejaki Angelo Peretti, autor tego tutaj artykułu, gdzie można przeczytać (jeżeli znamy języki): “oczywistym jest jednak i to, że bag w kartoniku nie jest pojemnikiem pozwalającym długo starzeć się winu i dlatego trzeba potraktować takie wino jako gotowe do picia (co nie znaczy, że młode, to po prostu oznacza to, co napisałem, czyli “gotowe do picia”).
Powiada pewna babcia pod białostockim śmietnikiem: „prosto nie uchodzi, Panie, prosto nie uchodzi”. Współczesność coraz częściej zaskakuje nas pomysłami idiotów bez żadnego wyczucia i skali i stopnia, i poziomu. Tak to masowa miełocz stopniowo ogarnia mózgi młode i stare, pełne xdeowych ochów i achów, a także smartfonowych obrazków i w niepamięć odchodzi i honor, i Ojczyzna, oraz zdrowy rozsądek. To by było na tyle.
Dodaj komentarz